Dolina Ciemięgi

To weekend kontrastów. Pierwszego dnia cisza, spokój i przyroda, drugiego obcowanie ze świetnością dawnej Polski. Ciemięga to mała rzeczka opływająca Lublin od północy. Miejscami przypomina niewielki płytki strumyk, a mimo to jest bardzo lubiana przez zapalonych wędkarzy. Jeśli więc ktoś lubi wędkarstwo, to warto wziąć ze sobą na tą wycieczkę wędkę, choć przestrzegamy - w Ciemiędze znacznie trudniej o takie okazy jak na łowisku w Prawiednikach. Połowy w tej rzece to zajęcie dla wędkarzy już z pewnym doświadczeniem. Zanim jednak dotrzemy w miejsca, gdzie można złapać pstrąga, klenia, czy okonka trzeba wyruszyć z Lublina.

Rowerem czy piechotą? 

Na to pytanie musimy sobie odpowiedzieć przed wyprawą. Jeśli ruszamy w drogę z dziećmi, to zdecydujmy się na rowery. Swego czasu wytyczono w dolinie Ciemięgi pieszy, żółty szlak turystyczny, ale od miejsca startu (ul. Sławinkowska w Lublinie) do końca (ul. Ponikwoda, również w Lublinie) liczy około 30 kilometrów. My w dodatku proponujemy, by zboczyć ze szlaku, bo wycieczka będzie atrakcyjniejsza. Dzieci mogą w pewnym momencie opaść z sił. Ale jeśli wybieramy się na miłą romantyczną wycieczkę we dwoje, albo w większym towarzystwie dorosłych, to dlaczego nie spróbować pieszej wędrówki. 

Start 

Jeśli chcemy wyruszyć z Lublina rowerem, to musimy dojechać na kraniec ul. Zbożowej, do pętli autobusowej, gdzie można dostać się także autobusem linii nr 18. To ważne, jeśli planujemy przejść trasę wycieczki piechotą. Odpowiednio planując czas możemy zajrzeć do Muzeum Wsi Lubelskiej, ale nie wciągamy jednego z najpiękniejszych skansenów w Polsce na trasę tej wycieczki, bo zwiedzanie tego muzeum to rozrywka na cały dzień. 

Przy ul. Sławinkowskiej zapewne zauważymy oznaczenia szlaku żółtego. Trzymając się ich przejdziemy całą trasę (trzeba pamiętać, że można zgubić szlak, bo miejscami oznaczenia zatarły się, lub jakiś wandal je zamalował). Opuszczając granice Lublina kierujemy się w kierunku miejscowości Jakubowice. Po drodze miniemy wsie Dzbenin, Marysin i Snopków. Na początek naszej rowerowej wyprawy na rozgrzewkę zachęcamy do mocniejszego naciśnięcia na pedały i pokonania tego początkowego odcinka trasy, liczącego około sześciu kilometrów bez przystanków. Jeśli tylko pogoda będzie dopisywać, to nie ma lepszego sposobu na energetyczne zaczęcie soboty.
 
Zaczynając wycieczkę doliną Ciemięgi trzeba wiedzieć, że mijając Snopków wkraczamy na teren najcenniejszych przyrodniczo terenów w najbliższej okolicy Lublina. Nosi oficjalną nazwę Obszaru Chronionego Krajobrazu "Dolina Ciemięgi". Moglibyśmy w tym zdaniu zanudzić czytelników długim spisem nazw roślin, które rosną wzdłuż biegu rzeczki. Ale spamiętają je jedynie miłośnicy flory i biolodzy oswojeni z takimi terminami. My wspominamy jedynie o gatunkach, których nigdzie w Polsce nie spotka się poza okolicami gór na południu kraju. To olsza szara, paprotnik Brauna, zanokcica skalna. Żeby wiedzieć, jak wyglądają proponujemy przed wycieczką sprawdzić to w internecie, a potem w czasie wycieczki polować na nie z aparatem fotograficznym.
 
Obszar Chronionego Krajobrazu "Dolina Ciemięgi" ciągnie się 15 kilometrów, od Snopkowa do Sobianowic. W okolicach tej drugiej miejscowości Ciemięga wpada do Bystrzycy. Gdy dotrzemy do Jakubowic Konińskich warto stanąć na pierwszy przystanek, by napić się czegoś zimnego i zaspokoić pierwszy głód, jeśli już nam doskwiera w Dworze Anna. To robiąca duże wrażenie gotycko - renesansowa rezydencja, która jeszcze kilkanaście lat temu straszyła jako monumentalna ruina. Dziś to jedna z najpopularniejszych i renomowanych restauracji w okolicach Lublina. Oferuje nie tylko wspaniałości dla podniebienia, bo spacerując po ogrodach Dworu Anna nasze oczy cieszy wspaniały widok na dolinę Ciemięgi. Warto pamiętać, że w tej rezydencji można także zatrzymać się na nocleg. My proponujemy jednak odwiedzić inne miejsce w okolicy. 

Jadąc wzdłuż Ciemięgi trafimy do stadniny koni Arizona. To ośrodek prowadzony przez państwa Kamilę i Krzysztofa Stańczyków. To swoisty hotel – pensjonat dla koni, których właściciele oddają je do Arizony na przechowanie. Stadnina prowadzi zajęcia dla dzieci, a także naukę jazdy konnej. W czasie wycieczki można Arizonę po prostu odwiedzić, by podziwiać piękne wierzchowce. Wizyta w stadninie z pewnością spodoba się dzieciom, a to nie ostatnia atrakcja, jaką przewidzieliśmy dla nich w trakcie tej wycieczki.
Jadąc wzdłuż Ciemięgi dotrzemy w końcu do drogi Lublin – Lubartów. Niewiele bo trzy kilometry na północ, w kierunku Niemiec wystarczy skręcić w prawo w kierunku miejscowości Leonów by dotrzeć do mini zoo noszącego nazwę Zwierzyniec Park Rozrywki.
 
Zaznaczmy, że to nie jest ponure, ogrodzone miejsce, gdzie nieszczęśliwe zwierzaki spoglądają na nas smutnymi oczyma z za krat klatek. Przeciwnie, zoo w pobliżu Niemiec powstało jako przytulisko i schronienie dla rannych dzikich zwierząt. Słynna w lokalnych mediach stała się historia bociana, którego zauważono w Lubartowie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że była zima, a na dworze panował siarczysty mróz. Bocian powinien w tym czasie wypoczywać w Afryce. Właściwie nie wiadomo dlaczego zimował w Polsce. Na wszelki wypadek złapano go i przekazano do Mini Zoo, by spokojnie przetrwał zimę. Podobnych przypadków zwierząt trafiających do Zoo państwo Renata i Mariusz Siejko, którzy je prowadzą mogliby opowiedzieć wiele.
 
Zoo można przede wszystkim zwiedzać, choć nie należy się spodziewać, że opiekunowie zwierząt pozwolą podejść do nich blisko. To dzikie zwierzęta i nie powinny przyzwyczajać się do ludzi. Te, które odzyskają odpowiednią formę powinny wrócić do swojego naturalnego środowiska. W Mini Zoo są jednak też zwierzaki, które raczej już na wolność nie wrócą i chwalą sobie pobyt w Leonowie i to, że ktoś od czasu do czasu je pogłaszcze. To np. wielbłądy czy kangury.
 
Jeśli dzieciom znudzi się obserwowanie zwierzaków mogą wyszaleć się na dmuchanych zjeżdżalniach. Mogą także spróbować jazdy na huculskich konikach. Dorośli mogą wyszaleć się na quadach. W zimie Mini Zoo również jest otwarte. Można wtedy urządzić sobie kulig po okolicy. Szczegółowy cennik wszystkich atrakcji Mini Zoo w Leonowie jest dostępny na stronie internetowej zwierzyńca: www.zwierzyniec-parkrozrywki.pl Czas pomyśleć o noclegu. Ze zwierzyńca w Leonowie powinniśmy wrócić do głównej trasy Lublin – Lubartów i skierować się na pobliskie Niemce, a tam skręcić w lewo na Nasutów. Czeka tam na nas bardzo przyjemne gospodarstwo agroturystyczne U Grażki. Leży na skraju lasów Kozłowieckiego Parku Krajobrazowego. Pokój w klimatycznym domu z drewnianych bali można zarezerwować pod nr tel. 665 990 309 (adres Nasutów 107 21-025 Niemce, dane gps szerokość geograficzna 51° 21' 45.4458", długość geograficzna gps 22° 31' 46.0374"). Warto od razu poprosić, by czekała na nas kolacja. Możemy przy tym liczyć, że właściciele przygotują dla nas ognisko. Nieprzypadkowo wybraliśmy ten nocleg, bo jego właściciel pan Andrzej Nowicki może zapewnić nam niezapomnianą podróż do atrakcji, jaką przewidzieliśmy na niedzielę. Otóż po śniadaniu będzie na nas czekać konna bryczka, którą pojedziemy do pałacu w Kozłówce. Przez chwilę poczujemy się niczym hrabiowie z rodu Zamoyskich, do których należał ten piękny pałac i okoliczne ziemie. 

2-gi dzień wersja A 

Wyjeżdżając rano z Nasutowa możemy skierować się z powrotem w kierunku Ciemięgi. Gdy dojedziemy do Krasienina należy uważać na skrzyżowaniu dróg wojewódzkich 809 i 828. Może tam być niebezpiecznie. W samym Krasieninie można zatrzymać się na moment, by zobaczyć zabytkowy dwór z XIX wieku. To typowy przykład ziemiańskiej siedziby sprzed niemalże 200 lat. Co ważne, zachował się on w całkiem dobrym stanie.
 
Naszym celem jest jednak Dąbrowica pod Lublinem. Żeby tam się dostać dotrzemy znów do znanego nam z początku wycieczki Snopkowa. Tam skręcimy w prawo i bocznymi, mało ruchliwymi drogami dotrzemy do Jastkowa. To miasteczko, choć o długiej historii, znane jest dziś głównie dzięki legionistom Józefa Piłsudskiego, którzy w 1915 r. stoczyli tu zwycięską bitwę z wojskami rosyjskimi. By uniknąć ruchliwej drogi krajowej nr 17 w Jastkowie możemy skręcić w kierunku Tomaszowic, bo nasza droga znów będzie wiodła bocznymi traktami.
 
Wyjedziemy na drogę wojewódzką 830 i pojedziemy w lewo w kierunku Płouszowic. W tej miejscowości warto zatrzymać się na postój i posiłek w Zajeździe Kasztelańskim. Jadąc w kierunku Lublina za Płouszowicami napotkamy drogowskaz kierujący nas w lewo, do nieodległej Dąbrowicy. To malownicza miejscowość położona nad stawami. Warto tu zobaczyć swoisty architektoniczny misz - masz historii ze współczesnością. Z każdego miejsca wsi widać ruiny zamku rodu Firlejów, którzy wznieśli tu swoją siedzibę w XV wieku. Resztki tego, co widzimy dzisiaj to pozostałości renesansowej rezydencji Firlejów, gdy możni z tego rodu należeli do czołowych postaci Królestwa Polskiego. Z tego rodu wywodzili się m.in. wojewodowie lubelscy. Jak wiele innych rezydencji zamek został zrujnowany przez najeźdźców i nieudolnych właścicieli. Dopiero po II wojnie światowej zabezpieczono jego resztki, a dziś do zabytkowej wieży przylega Dom Spotkania Caritas Archidiecezji Lubelskiej, otworzony w 1995 r. Placówka zajmuje się głównie działalnością charytatywną, ale służy także noclegiem dla turystów. 

2-gi dzień wersja B 

 Kozłówka to jeden z najpiękniejszych w Polsce pałaców. Wnętrza są zachowane w doskonałym stanie i ukazują przepych rodowej rezydencji. Wrażeń dopełni spacer po pałacowym parku. Na koniec, przed powrotem do gospodarstwa U Grażki, a potem do Lublina warto cofnąć się do mniej odległej przeszłości niż czasy świetności Kozłówki. W budynku dawnej powozowni działa jedyna w Polsce Galeria Sztuki Socrealizmu, w której zgromadzono rzeźby, obrazy, grafiki i plakaty z czasów komunistycznych. Na zewnątrz stoją fragmenty zdemontowanych pomników „świętych” tamtego systemu: Bolesława Bieruta, Włodzimierza Lenina i Feliksa Dzierżyńskiego, które ćwierć wieku temu jeszcze stały w Lublinie i w Warszawie.